Jan Himilsbach był barwną postacią świata kultury i filmu czasów PRL. Zanim został aktorem i zaczął grać w filmowych produkcjach, był kamieniarzem i grabarzem.
Jego matka zmarła bardzo wcześnie. Przez pewien czas wychowywała go jej znajoma, niejaka Marianna, która była kobietą lekkich obyczajów. Starała się go wychować, jak umiała, ale mały Janek nieco jej przeszkadzał.
Jan Himilsbach. Kim był?
Od małego był skazany sam na siebie. Nie miał rodzeństwa, całe życie walczył o przetrwanie - mówi w rozmowie z Dziennik.pl Ryszard Abraham, autor książki „Himilsbach. Ja to chętnie napiłbym się kawy”.
Popadał w konflikt z prawem już jako mały chłopak. W pewnym momencie postanowił opuścić Mińsk Mazowiecki, w którym mieszkał z Marianną i zaczął włóczyć się po Polsce. W pewnym momencie Jan Himilsbach postanowił osiąść na dobre w Warszawie.
W jakich filmach zagrał Jan Himilsbach?
To właśnie tu zaczęła się jego kariera filmowa i towarzyska. Jana Himilsbacha widzowie mogli oglądać w takich produkcjach jak:
- "Wniebowzięci"
- "Rejs"
- "Przepraszam, czy tu biją"
- "Party przy świecach"
Z kim przyjaźnił się Jan Himilsbach?
Pojawiał się również w epizodycznych rolach w komediach Stanisława Barei. Na planie filmu "Rejs" w reżyserii Marka Piwowskiego Jan Himilsbach poznał Zdzisława Maklakiewicza. Mieli podobne poczucie humoru, zainteresowania.
Aż naprawdę trudno uwierzyć, że nie spotkali się wcześniej, że ich drogi się nie zeszły a przecież i jeden, i drugi, byli m.in. namiętnymi bywalcami SPATiF-u w Warszawie - mówi Abraham.
Podobny pociąg do różnych spraw doprowadził do tego, że od chwili rozpoczęcia zdjęć do "Rejsu" zaczęła się ta ich długoletnia przyjaźń, która zakończyła się nieco smutną anegdotą - opowiada autor książki o Janie Himilsbachu.
Tak zmarł przyjaciel Jana Himilsbacha
Zdzisław Maklakiewicz zmarł 9 października 1977 roku. Aktor podobnie zresztą, jak Jan Himilsbach, był uzależniony od alkoholu. Na początku października świętował przyznanie Złotej Kamery filmowi "Przepraszam, czy tu biją" w reżyserii Marka Piwowskiego. Po spotkaniu udał się na spacer, usiadł na ławce i zasnął. Obudziły go prostytutki, które chciały wejść do lokalu znajdującego się w podziemiach Hotelu Europejskiego. To one poprosiły Zdzisława Maklakiewicza, by je tam wprowadził. Gdy chciał im pomóc, wywiązała się szarpanina z ochroniarzami.
Po tym zdarzeniu Zdzisław Maklakiewicz leżał nieprzytomny przy ulicy Krakowskie Przedmieście. Przechodnie omijali go, bo uważali, że jest jak zwykle pijany. Kilka dni później aktor zmarł. Pochowano go na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.
Taki telefon po śmierci przyjaciela wykonał Jan Himilsbach
Gdy Maklakiewicz zmarł, dzień po jego pogrzebie Jan Himilsbach zadzwonił do jego matki. Zapytał z pełną powagą, czy Zdzisiek jest w domu. "Panie Janku, przecież Zdzisiek nie żyje. Był pan wczoraj na jego pogrzebie" - odpowiedziała matka. Po chwili ciszy Jan odpowiedział: "Wiem, wiem (tu siarczyście przeklął), ale do tej pory nie mogę w to uwierzyć".
To było właśnie taka przyjaźń na dobre i na złe. Jan Himilsbach przez długi czas nie mógł się pogodzić z tym, że jego przyjaciela już nie ma, że nie zagrają razem i się nie napiją trunku, który tak samo uwielbiali - mówi Abraham.