W programie "Zmałpychwstanie" na antenie Polskiego Radia RDC Krystyna Janda mówiła m.in. o decyzji, by nie angażować się w nowe związki po śmierci męża. Podkreśliła, że otacza się młodymi ludźmi ze swojej fundacji, co daje jej poczucie spełnienia i szczęścia. Aktorka mówi, że jest spokojna i zrównoważona, więc nie popada w skrajne nastroje. "Jestem osobą spokojną, zrównoważoną i spełnioną. Nie mam jakichś tęsknot. Nie marzę o miłości, mam towarzystwo. Mam wielu przyjaciół, przede wszystkim tych młodych w fundacji, którzy są koło mnie i którzy patrzą na mnie" - powiedziała Krystyna Janda.

"Nie jestem gwiazdą"

"Przez ostatnie 20 lat zrobiłam bardzo dużo. W samej fundacji zrobiłam 38 reżyserii, oprócz tego, że zagrałam 20 ról. To jest taki warsztat pracy, że o nic się nie boję. Ludzie mogą o mnie zapomnieć, ale jak zrobiłam coś, z czego sama jestem zadowolona i co mnie cieszyło... Mam nadzieję, że to zostawiam dla innych i przejmie to moja córka w pewnym momencie i będą wszyscy dzielić się tą sztuką na ich warunkach" - mówiła Krystyna Janda w Radiu RDC. "Zmienia się moja optyka na samą siebie. Jestem od 20 lat osobą usługową. Nie jestem gwiazdą" - wspomniała.

Reklama

"Nie chodzę do restauracji i kawiarni"

Podczas audycji poruszono również temat hejtu, z którym Krystyna Janda zmaga się od lat. "Czasem to jest taki ściek, że to się nie mieści w żadnej kategorii, dlatego przestałam to zwyczajnie czytać. Nie usuwam tego, niech to sobie zostanie, to jest znak czasu" - powiedziała. "Nie prowokuję, bo nie bywam nigdzie prywatnie. Nie chodzę na premiery, właściwie nie chodzę do restauracji i kawiarni. Oczywiście chodzę po mieście, robię zakupy, ale robię to w Milanówku, gdzie mnie wszyscy znają i zdarza mi się pobiec po chleb w piżamie" - przyznała Krystyna Janda w rozmowie z Polskim Radiem RDC.