To była kultowa dobranocka czasów PRL. "Miś z okienka" początkowo był "Misiem w okienku" . Program dla dzieci zadebiutował na antenie Telewizji Polskiej 23 czerwca 1957 roku. Początkowo był nadawany na żywo.

Bronisław Pawlik i kultowa dobranocka. Kto był głosem "Misia z okienka"?

Zarówno pluszowy bohater, jak i jego ludzki przyjaciel Bronek, w którego wcielał się Bronisław Pawlik od razu podbili serca najmłodszych widzów. Głosu misiowi użyczały Danuta Przesmycka oraz Ewa Florczak.

Reklama

Ta kultowa dobranocka czasów PRL była wzorowana na angielskim formacie "Whirligig". Oryginał prowadził znany aktor Humphrey Lestocq, który na wizji rozmawiał z kukiełką - Panem Rzepą. W Polsce "Miś z okienka" był nowością i nawet dorośli byli nim zafascynowani.

"Miś z okienka" pod lupą prasy czasów PRL. "Miś to mądralka, czasem i Bronka złapie na omyłce"

Bronisław Pawlik był dla misia nie tylko przyjacielem, ale też rozmówcą i powiernikiem sekretów. Rozpisywała się na jego temat prasa czasów PRL.

Nie trzeba przedstawiać Bronka. Znają go bez wyjątku wszyscy telewidzowie. Każdy, kto ma telewizor choćby od miesiąca, na pewno oglądał ulubioną pozycję odbiorców w wieku od 3 do 103 lat - Misia z okienka. Bronek to przyjaciel Misia, opiekun, doradca - jednym słowem, taka bardzo bliska osoba, którą się kocha, lubi, szanuje... W czasie naszej rozmowy Misia nie było. Przeziębił się i niestety nie mógł przyjść. A może to i lepiej. Miś to mądralka, czasem i Bronka złapie na omyłce… - pisał tygodnik "Radio i Telewizja" z 1960 roku.

"A teraz drogie dzieci pocałujcie misia w...". Czy te słowa naprawdę padły z ust Bronisława Pawlika?

Reklama

Bronisław Pawlik w pewnym momencie nagle pożegnał się z popularną dobranocką. Legenda, która krąży do dziś mówi, że był to efekt wypowiedzianych przez niego słów, które nie były tymi, które dziecięce uszy powinny usłyszeć. Chodziło rzecz jasna o powtarzane do dziś "A teraz, drogie dzieci, pocałujcie Misia w d..ę, idę na wódkę". W innej wersji druga część słynnego stwierdzenia miała brzmieć: "a Bronek idzie na piwo". Niektórzy wręcz zarzekali się, że słyszeli te słowa na własne uszy.

Czy rzeczywiście padły na antenie? W dyskusjach w sieci wiele osób spiera się, czy na pewno te słowa wypowiedział Bronisław Pawlik a może jednak Mieczysław Czechowicz, czy Stanisław Wyszyński, który zastąpił Pawlika w roli przyjaciela misia. Nie mogło być to możliwe, bo Czechowicz podkładał głos do bajki o "Misiu Uszatku" a Wyszyński związał się z "Misiem z okienka" o wiele później, niż anegdota powstała.

Z artykułu Małgorzata I. Niemczyńskiej "Zrobieni w Misia. Na tropie największego oszustwa PRL", który pojawił się w "Gazecie Wyborczej" wynika, że wpadka ta byłaby niemożliwa nawet ze względów realizacyjnych. Jak pisała: "Miś... zawsze kończy się tak, że prowadzący zamyka okienko i od razu zaczyna lecieć muzyka". Nie ma też archiwalnego nagrania tej dobranocki. Bronisław Pawlik mówił, że to była tylko "ładna anegdota". Z "Misia z okienka" zrezygnował, bo obawiał się, że będzie kojarzony tylko z tą postacią.

Bronisław Pawlik tak tłumaczył słynną anegdotę z misiem

Ja wyszedłem z tego (programu) po prostu dlatego, że obawiałem się, że twarz może się zanadto już opatrzyć. Można ryzykować, bo jednak robiłem inne rzeczy, również w teatrze. I tutaj - ku niezadowoleniu zresztą redakcji - się wycofałem - mówił. Śmiał się również, że: "To wszystko robota Wicherka".

Tak nazywany był pogodynek telewizji czasów PRL, czyli Czesław Nowicki. To on miał podobno opowiadać tę anegdotę podczas spotkań z publicznością. Z racji tego, że Bronisław Pawlik miewał problemy z alkoholem, słynna anegdota z misiem przylgnęła do niego.