Po śmierci artysty Dorota Urbaniak przekazała poruszające pożegnanie: "Michał Urbaniak. Żył i czuł wielkimi nutami. Odszedł w wieku 82 lat. He lived and expressed himself through music. He passed away at the age of 82. With love - Dorota Dosia Urbaniak.”
"Dosia jest mi najbliższą osobą"
Dorota Urbaniak (na Facebooku Dorota Palmowska) była z Michałem Urbaniakiem od 2000 r. W 2014 r. wzięli ślub. Byli nierozłączni. "Dosia jest mi najbliższą osobą, muzą, agentem i ukochaną dziewczynką. Ona pomogła mi uporządkować życie. Kocha moją muzykę, a jednocześnie prowadzi moje sprawy, wysyła do lekarzy. Dba o mnie po prostu"- powiedział w jednym z wywiadów Michał Urbaniak.
"Świat się nagle zatrzymał"
Dorota Urbaniak (na Facebooku Dorota Palmowska) zdecydowała się opowiedzieć o ostatnich miesiącach życia męża. Artysta do końca pozostawał aktywny i starał się cieszyć życiem. Dorota Urbaniak napisała, że przez ostatnie półtora roku codziennie walczyli o zdrowie Michała Urbaniaka. Od momentu, gdy muzyk wyszedł z pierwszej śpiączki, ich życie bardzo się zmieniło. "Gdy w czwartek wyszliśmy na nasz codzienny spacer, gdy straciłeś przytomność i gdy karetka zabrała Cię do szpitala, świat się znowu zatrzymał. Fantastyczni ludzie nam pomogli, bo ostatnio mieliśmy do nich szczęście. Walczyliśmy codzienne przez ostatnie półtora roku. Od Twojego wyjścia z pierwszej śpiączki wszystko się zmieniło. Życie nam zwolniło, mało wyjeżdżaliśmy, ale czasem się działo... Jak to zwykle z Tobą" - napisała.
"Dosia, znowu udawałem, że jestem zdrowy"
"Starałeś się pracować. Chciałeś wydać »Kind of Blues«, spamowałeś ostro na WhatsAppie, pisałeś partytury z Peterem, szukaliście bitów z Zuzą i robiłeś filmiki z AI. Wreszcie mieliśmy czas na »Rodzinę Soprano«, którą uwielbiałeś, a raz nawet byliśmy w teatrze! Robiłam Twoje ulubione placuszki z jabłkiem z przepisu Hani. Lubiłeś oszukiwać, że wszystko jest ok. Mówiłeś: »Dosia, znowu udawałem, że jestem zdrowy«. Mieliśmy wyjechać na święta, chciałeś być z moją mamą, Kasią i Miką" - napisała Dorota Urbaniak. "Od półtora roku codziennie wieczorem całowałeś mnie w rękę i mówiłeś: »Doś, dziękuje Ci za kolejny dzień«. Śmialiśmy się, że jesteśmy jak pacjent i pielęgniarka...A jak szykowaliśmy się do tzw. wyjścia, mawiałeś o sobie "Laluś" i wybieraliśmy szalik... Ostatnie solo na scenie zagrałeś 26 października w Warszawie. Ze spokojem przyjmowałeś tytułowanie Maestro, choć nie za bardzo lubiłeś, jak Cię tak nazywano" - zakończyła swój wpis.