Między listopadem 1964 r. a marcem 1970 r. w Sosnowcu, Będzinie, Czeladzi, Katowicach i Siemianowicach Śląskich znaleziono ciała zamordowanych 14 kobiet. Ginęły blondynki, brunetki, młode i starsze. Za ich śmierć obwiniano "wampira z Zagłębia". Milicja została postawiona w stan gotowości. Kobiety bały się chodzi same.

Śledztwo rangi państwowej

Morderstwo jednej z kobiet sprawiło, że jego seryjnego mordercy kobiet stało się sprawą rangi państwowej. Zabił bowiem Jolantę Gierek, bratanicę Edwarda Gierka, wówczas jeszcze I sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Katowicach. Za pomoc w ujęciu "wampira z Zagłębia" obiecano 1 mln zł nagrody.

Reklama

Początkowo nie przyznawał się do winy

Milicja zaczęła dostawać donosy na sąsiadów, kolegów i krewnych. W grudniu 1971 r. na komisariacie pojawiła się Maria Marchwicka, która oświadczyła, że "wampirem" jest jej mąż. Twierdziła, że jest agresywny i ją bije. Później się z tego wycofywała. Milicja pochwyciła jednak trop. W styczniu 1972 r. Zdzisław Marchwicki został aresztowany. W procesie ogromną rolę odegrały media, które "skazały" Zdzisława Marchwickiego, jeszcze zanim zrobił to sąd. Mężczyzna początkowo nie przyznawał się do winy - zdanie zmienił kilka miesięcy po aresztowaniu. "(...) Tak, przyznaję się do tego, że w okresie od 1964 roku do roku 1970 na terenie Zagłębia / woj. katowickie/ dokonałem zabójstwa wielu kobiet (...)" - podano w protokole z przesłuchania cytowanym przez Przemysława Semczuka w książce "Wampir z Zagłębia".

Zdzisław Marchwicki został skazany na karę śmierci przez powieszenie 28 lipca 1975 roku. Sąd uznał 48-letniego konwojenta z kopalni winnym zabójstwa 14 kobiet i usiłowania zabójstwa pięciu kolejnych. Jak wskazał sąd, Marchwicki "druzgotał głowy kobiet, by zaspokoić swe sadystyczne instynkty, by zaspokoić w nieludzki sposób swe popędy seksualne".

Inni skazani w procesie "wampira z Zagłębia"

Na karę śmierci przez powieszenie skazany został również brat "wampira z Zagłębia", Jan, który miał zlecić zabójstwo ostatniej z ofiar, ale też namawiać do innej zbrodni. Drugi brat Zdzisława, Henryk, został skazany na 25 lat więzienia za przygotowanie ostatniego z morderstw i zacieranie śladów. Oskarżony o to samo partner Jana usłyszał wyrok 12 lat więzienia. Siostra Marchwickich, Halina, która m.in. przyjmowała od brata rzeczy zabrane ofiarom, miała w więzieniu spędzić cztery lata i zapłacić grzywnę, a jej syn za kradzież części z zakładu pracy usłyszał identyczny wyrok.

Reklama

Będzie wniosek o wznowienie procesu ws. Zdzisława Marchwickiego

Po niemal 50 latach od wykonania wyroku sprawa Zdzisława Marchwickiego wraca. Dwie toruńskie adwokatki, Klaudia Mokrzewska‑Kowalczyk i Aneta Naworska, zapowiedziały, że w lipcu złożą wniosek o wznowienie postępowania karnego. Powołują się na nieznane wcześniej dowody niewinności. Reprezentują trójkę dorosłych dzieci Marchwickiego, które po dekadach milczenia postanowiły zawalczyć nie tylko o dobre imię ojca, ale przede wszystkim o prawdę.

"Przywrócić dobre imię ojca"

 "Chcą przywrócić dobre imię ojca i oczyścić nazwisko, bo w oczach społeczeństwa byli i nadal są "dziećmi wampira". Teraz ta stygmatyzacja przechodzi na ich dzieci" – mówi mec. Mokrzewska‑Kowalczyk cytowana przez "Wyborczą".

Ważna książka

Bardzo ważną rolę w rewizji sprawy Zdzisława Marchwickiego był Przemysław Semczuk, autor książki "Wampir z Zagłębia". To on ujawnił liczne nieprawidłowości w aktach i podważył solidność dowodów.