Stanisław Soyka, jeden z najwybitniejszych polskich muzyków, zmarł nagle 21 sierpnia br., tuż przed planowanym występem na festiwalu Top of the Top w Sopocie.
"Spotkała nas wielka krzywda"
Irena Santor w rozmowie z Plejadą wspomina uznanego muzyka. "Spotkała nas wielka krzywda. Odszedł wybitny człowiek - nie tylko kompozytor piosenek, ale także człowiek, który swoją działalnością teraz współczesną wpisywał się w muzykę, w muzykę klasyczną" - powiedziała Irena Santor. "Jest mi trudno, użalam się, mam pretensje do Pana Boga. Nie wolno takich ludzi zabierać wtedy, kiedy jeszcze mają tyle do powiedzenia" - podkreśla.
Prośba Ireny Santor do Stanisława Soyki
Jakieś trzy lata temu chyba przypadkiem spotkałam Stasia, bośmy byli po imieniu. My się nie spotykamy codziennie na kawkach - tak towarzysko, z doskoku. Wiemy o sobie dużo, szanujemy się, opowiadamy o sobie, ale na spotkania mamy mało okazji. Mówię do niego - »Stasieńka, a może byś coś skrobnął dla mnie? Już tyle lat, a ty nic dla mnie nie napisałeś«. Widziałam, że chce się może wymigać z tego. Powiedziałam: »Wiem, bo musiałabym usiąść do tego, żeby ci zaproponować piosenkę, jakiś ważny tekst, a akurat niczego takiego nie ma, więc trudno, przepraszam«. On powiedział: »Poczekaj, mam kawałek tekstu Osieckiej. Coś może zrobię«. Rozstaliśmy się, nie mówiąc niczego do końca" - powiedziała Plejadzie Irena Santor.
"Jestem dumna i bardzo wzruszona"
W bardzo krótkim czasie zadzwonił i powiedział: »Mam gotowe«. Zapytałam, kiedy nagranie, jak to robimy? Umówiliśmy się, przyszłam do studia i ośmieliłam się powiedzieć: »Stasieńka, ale może byś chociaż jedną frazę ze mną razem zaśpiewał«. On mówi: »Ale proszę cię bardzo«. Zaśpiewał piosenkę od początku do końca ze mną. Mam na pamiątkę duet ze Stanisławem Soyką. Jestem dumna i bardzo wzruszona tym, że on, który pisał te wielkie wspaniałe rzeczy, zechciał starszej koleżance przysłużyć się swoim talentem. Spotkało mnie szczęście, wyróżnienie" - powiedziała Irena Santor.