Waldemar Kocoń to uwielbiany zwłaszcza w czasach PRL artysta. Mówiono o nim "piosenkarz o potężnym głosie". Największą popularność zdobył za czasów Edwarda Gierka.

Waldemar Kocoń był gwiazdą czasów PRL. Koncertował w ZSRR i USA

Wygrał konkurs "Proszę dzwonić", a jego "baryton liryczny z tenorycznymi tendencjami" został zauważony przez śpiewaczkę operową Marię Fołtyn. Od tamtego czasu współpracował z radiem, telewizją a także Pagartem. Jeździł na koncerty do ZSRR, Bułgarii oraz NRD. Występował również dla Polonii w USA.

Reklama

Największe przeboje Waldemara Koconia. Te hity znała cała Polska

Do jego największych przebojów należały takie piosenki jak: "Jadę na urlop", "Kocham listy od ciebie", "Dobry to czas", "Piosenka w polowym mundurze". Wszystkie były zawsze ciepło przyjmowane przez publiczność i często "bisowane".

Waldemar Kocoń zmarł na białaczkę. Zostawił testament

Waldemar Kocoń rzadko poruszał swoje sprawy prywatne. Ostatnie lata minęły mu na walce z chorobą. Piosenkarz zmagał się z białaczką. Do dziś ogromne emocje wzbudza jego testament. Waldemar Kocoń zgodnie z zapisem, jaki się w nim znalazł nie zostawił nic swoim bliskim. Cały majątek, jaki posiadał, został przekazany innej instytucji.

Reklama

Komu Waldemar Kocoń przekazał swój majątek? To znana instytucja

Choć artysta miał syna, to nie on został spadkobiercą tego, co posiadał Waldemar Kocoń. Artysta wydziedziczył zarówno swoje dziecko jak i innych krewnych. To, co posiadał przekazał na rzecz Domu Artystów Weteranów w Skolimowie.

Nikt nie mówi o tym, że Waldemar miał dwukrotnie złamaną rękę. Co z tym zrobiono? Myślę, że to jest bardzo istotna sprawa, by taką niewiadomą śmierć wyjaśnić. Ludzie z białaczką żyją po 10, po 15 lat. Od złamanej ręki nie umiera się, ale jak nie udzieli się pomocy, są powikłania, które doprowadzają do stanu, z którego się już nie wychodzi - mówiła podczas pożegnania artysty, Irena Sadowska, reżyserka.

Waldemar Kocoń hodował serwale. Co stało się z nimi po jego śmierci?

W testamencie uwzględnione zostały również zwierzęta, które Waldemar Kocoń uwielbiał i miał w domu. Były to koty a dokładnie serwale. Zajęli się nimi Krystyna i Daniel Olbrychscy. To im piosenkarz przekazał Maxima. Waldemar Kocoń posiadał jeszcze dwa koty - Aidę i Rexusa.

Życzeniem Waldemara było, by po jego śmierci przeprowadzić eutanazję serwala Rexusa, ale nie byłam w stanie tego zrobić. Na kilka tygodni oddałam go do zoo i szukałam mu nowego domu. Nasza wspólna znajoma zgodziła się go przygarnąć. Miał dobrze, był hołubiony. Waldemara przeżył o trzy lata - wspominała Krystyna Demska-Olbrychska.

10 września 2012 prochy Waldemara Koconia spoczęły w kolumbarium na warszawskim Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.