Jan Kobuszewski zagrał w blisko 2 tysiącach programów telewizyjnych i kilkudziesięciu filmach między innymi "Poszukiwany, poszukiwana", "Nie ma róży bez ognia", "Brunet wieczorową porą ". Widzowie pokochali go za rolę pana Janeczka z Kabaretu Olgi Lipińskiej. Występował w Kabarecie Dudek i w licznych audycjach na antenie Polskiego Radia, m.in. w "Rodzinie Poszepszyńskich. Do legendy przeszło też poczucie humoru Jana Kobuszewskiego.

Znany kawalarz Jan Kobuszewski

Jan Kobuszewski uwielbiał robić kawały swoim kolegom w teatrze. Często próbował "ugotować" swoich partnerów ze sceny. Był bardzo lubiany, wybaczano mu więc te żarty. "Ugotowanie" w teatralnej gwarze zrobienie na scenie kawału koledze lub koleżance - to, coś, czego nie było w scenariuszu.

Reklama

Jan Kobuszewski zrobił kawał na scenie m.in. Halinie Kowalskiej, gwieździe kultowych komedii "Nie ma róży bez ognia", "Nie lubię poniedziałku" i "Milion za Laurę". To właśnie ona jest bohaterką najsłynniejszej anegdoty teatralnej z "Kobuszem" w roli głównej.

"Sprułaś mi gacie"

W wystawianej w 1981 roku na scenie Teatru Kwadrat "Rodzinie" Antoniego Słonimskiego Halina Kowalska grała jedną z drugoplanowych ról, Jan Kobuszewski wcielał się w Wojewodę. Pewnego wieczoru aktorka zauważyła na rękawie czarnej marynarki, którą miał na sobie jej kolega, białą nitkę. Nie przerywając swej kwestii, sięgnęła po nią i szybko się jej pozbyła. Następnego dnia zobaczyła na klapie marynarki jakiś paproszek i znów, nie wychodząc z roli, usunęła go z kostiumu "Kobusza". "Wygłaszałem potwornie nudne pięciominutowe przemówienie o niczym. Na scenie był cały zespół. I któregoś dnia zaczaiłem się na Halinę – szpulkę mocnych białych nici zaczepiłem od spodu na na agrafce, żeby się kręciła. Koniuszek przeciągnąłem na rękaw... Halina łapie nitkę i ciągnie, ciągnie, ciągnie, zwija ją w kłębek" - opowiadał aktor w wywiadach. "Edward Dziewoński rzucił się przegryźć nitkę i wtedy ja do Haliny: »Sprułaś mi gacie!«. Koledzy, ze łzami w oczach, odwróceni tyłem do widowni, dusili się ze śmiechu. Kurtyna nie spadła, ale trochę potrwało, zanim się wszyscy uspokoili" - wspominał.