Kariera stała przed Andrzejem Nardellim otworem. Należał do tego samego aktorskiego pokolenia co Piotr Fronczewski i Andrzej Seweryn. W 1970 roku, jako najmłodszy aktor w historii, zagrał tytułową postać w dramacie Juliusza Słowackiego "Kordian" w Teatrze Narodowym w reżyserii Adama Hanuszkiewicza. Na spektakl chodziły tłumy, dziewczyny zostawiały dla Nardellego wiersze i kwiaty. Czekały na niego, gdy spektakl się kończył.
Marzył, żeby zagrać u Wajdy
Andrzej Nardelli świetnie recytował poezję. Był też bardzo muzykalny. Płyta z wierszami Cypriana Norwida i muzyką Andrzeja Kurylewicza, którą nagrał na przełomie 1970 i 1971 roku, otworzyła mu drzwi do TVP. Wystąpił w zaledwie kilku filmach, nie dane mu było zagrać u Andrzeja Wajdy, o czym marzył. Widzowie zapamiętali go m.in. z roli zakochanego, nieśmiałego chłopaka z komedii Stanisława Barei "Nie lubię poniedziałku". Był świetny w roli Aleksego Karamazowa w spektaklu Teatru Telewizji "Bracia Karamazow".
Wielka przyjaźń
Magda Umer i Andrzej Nardelli byli piękną parą. Razem śpiewali, recytowali wiersze. Mówiono, że są zakochani, ale żadne z nich tego nie potwierdziło, tak samo jak plotek o planowanym ślubie. "Andrzej miał najpiękniejszy uśmiech na świecie. Przychodził zawsze po mnie, wsiadaliśmy do autobusu i uczyliśmy się wierszy. Ludzie zwracali na nas uwagę. Byliśmy promienną parą, jakieś szczęście od nas biło" - wspominała Magda Umer po latach. Poznali się na planie programu telewizyjnego pt. "Jest... czy się śni". Było to widowisko poetycko-muzyczne. W 1993 r. Magda Umer nakręciła film. pt. "Andrzej. Wspomnienie o Andrzeju Nardellim". W 2017 roku na swoim profilu na Facebooku Magda Umer napisała: "Andrzej Nardelli. Mój przyjaciel. Żył 25 lat. Dzisiaj obchodziłby 70 urodziny. Miał tyle planów na przyszłość. Stoi mi w oczach jak łzy i tak już będzie zawsze. I na zawsze będzie w nich młody i uśmiechnięty".
Tragiczne wakacje
W czerwcu 1972 r. Andrzej Nardelli pojechał do rodziny, by pomóc przy budowie domku letniskowego. 11 czerwca był upał, postanowił więc wykąpać się w Narwi. Utonął, porwała go wielka fala. Spuszczono wtedy wodę ze zbiornika retencyjnego. Za kilka dni miał wystąpić razem z Magdą Umer na KFPP w Opolu i zaśpiewać w duecie piosenkę "O niebieskim pachnącym groszku”. Magda Umer wystąpiła sama, płakała, śpiewając i wszyscy płakali razem z nią. Andrzeja Nardellego pochowano w aksamitnym garniturze, który miał przygotowany na występ w Opolu. Wszystko wskazywało na to, że Andrzej Nardelli był ofiarą tragicznego wypadku. Plotkowano jednak o tym, że odebrał sobie życie. Wspominano np. że zrobił to, bo nie mógł pogodzić się ze swoją orientacją seksualną. Prokuratura wszczęła śledztwo, ale teza o samobójstwie upadła. Ponoć Adam Hanuszkiewicz był niemal pewny, że Nardelli targnął się na życie, bo nie potrafił pogodzić się ze swoją orientacją seksualną.
"Niepokojąca seria dziwnych wypadków"
Profesor w warszawskiej PWST Ludwik Sempoliński powtarzał, że Andrzej Nardelli należał do rocznika, który prześladowało fatum. Wcześniej zmarli tragicznie dwaj koledzy Nardellego z roku - Krzysztof Banachowicz wypadł z kajaka i utonął, Andrzej Krajewski - wypadł z szóstego piętra, a niedługo po nich Barbara Grabowska. Jak napisał Sempoliński w książce "Druga połowa życia": "To była niepokojąca seria dziwnych wypadków".