"Święta Wiosenne" czyli Wielkanoc w czasach PRL była dla obywateli niezwykłym wyzwaniem. Podobnie zresztą jak Boże Narodzenie głównie ze względu na pojawiającą się w różnych okresach reglamentację towarów.

Wielkanoc w PRL. Zdobyczne wędliny lub kawałek świniaka

Brakowało podstawowych produktów a tym bardziej tych, które można było postawić na świątecznym stole. Wielkanoc była i jest świętem, które pod względem kulinarnym kojarzy się z mięsem oraz wędlinami. Te było czasami naprawdę trudno zdobyć.

Reklama

- Miałam rodzinę na wsi i tam jeździło się kupić mięso. Pamiętam, że powrót pociągiem z walizką kiełbas, szynek albo kawałkami świniaka był nieco ryzykowny. Gdyby milicjanci się przyczepili i byli złośliwi to pół biedy, że zabraliby to, co się kupiło, ale znaleźliby paragraf, by wsadzić do więzienia - wspomina pani Anna z Warszawy.

Na szczęście, jak mówi, i milicjanci czasów PRL mieli rodzinę na wsi, więc zdobywali, co się dało albo gdy kogoś złapano, odpalał szynkę albo kiełbasę i butelkę bimbru, bo ten również wiozło się często ze wsi i był spokój.

Wielkanoc w PRL. Warto było trzymać sztamę z ekspedientką

Jak w ciągu całego roku, tak i przed świętami warto było trzymać przysłowiową sztamę z ekspedientkami z osiedlowego sklepu lub tego, który znajdował się blisko pracy. Miałam zaprzyjaźnioną panią w Hali Marymonckiej na warszawskim Żoliborzu. Mówiła, kiedy najlepiej przyjść, bo obiecali, że coś dowiozą. Wtedy wstawało się o 4 albo 5 rano i stało w kolejce przed sklepem. Noc była nieprzespana i nerwowa, bo człowiek martwił się, czy w ogóle coś dostanie, czy mu przypadkiem nie wykupią - wspomina pani Anna.

Wielkanoc w PRL. Jedzenie, które panie domu serwowały podczas świąt, trzeba było zdobywać albo wystać w kolejce. / NAC
Reklama

Wielkanoc w PRL. Babka z prodiża, jajka w prezencie od zakładu pracy

Oprócz kawałka mięsa albo wędlin, towarem, na który każdy polował w czasach PRL były rzecz jasna jajka. W sklepach często można było dostać tzw. chłodnicze, które nie miały smaku. Z wiejskimi często przyjeżdżały tzw. baby z jajami, które można było spotkać pod większymi sklepami lub na bazarach. Podobnie jak dziś piekło się mazurki, serniki i babki wielkanocne.

Gdy w czasach PRL święcić tryumfy zaczął tzw. prodiż, czyli urządzenie elektryczne do pieczenia, hitem wśród przepisów niczym ten na sernik baskijski dziś, była receptura na babkę z prodiża. Jeśli ktoś nie miał piekarnika mógł za symboliczną opłatą upiec swoje ciasta w zaprzyjaźnionej piekarni albo w ramach wymiany sąsiedzkiej. Kiełbasa lub kawałek pasztetu za "wynajęcie" piekarnik.

Przed Bożym Narodzeniem w zakładach pracy często wręczano paczki np. z czekoladą i pomarańczami, z kolei przed Wielkanocą czasów PRL można było liczyć na przydziałowe jajka albo cukrowe zające.

Wielkanoc w PRL nazywana była "Świętami Wiosennymi" / NAC

Na pewno nie dostawało się cukrowego baranka, bo wiadomo, że to był chrześcijański symbol świąt, a władze jak mogły, tak walczyły z kościołem i religijnością. Baranka z cukru można było kupić na bazarach lub w sklepach. W naszym domu była taka tradycja, że zjadało się go dopiero w Lany Poniedziałek. Każde dziecko dostawało kawałek. Nie było łatwo go pokroić i schrupać, bo zawsze był niesamowicie twardy- śmieje się pani Beata z Płońska.

Przed Wielkanocą do sklepów trafiały również kubańskie pomarańcze. Ten symbol świąt i luksusu był w tym czasie bardzo gorzki albo kwaśny, miał grubą skórę albo całkowicie zieloną. Jednym słowem nie do zjedzenia.

Wielkanoc w PRL. Menu "Świąt Wiosennych"

Jakie potrawy królowały na świątecznym stole? Tygodnik "Przyjaciółka" w 1950 roku, zamiast o śniadaniu wielkanocnym, pisał o "śniadaniu na pierwszy dzień świąt". "Z ciast najlepiej upiec zwykły drożdżowy placek dobrze słodki, z kruszonką. Jest mniej kosztowny niż babka, łatwiej go przygotować i piec" – radziła gazeta.

Menu wielkanocne czasów PRL wyglądało tak:

  • bigos
  • jajka faszerowane
  • jajka do święconego
  • sałatka jarzynowa
  • mazurek
  • sernik (często na ziemniakach)
  • babka drożdżowa
  • zimne nóżki
  • sos tatarski

Wielkanoc w czasach PRL. Pisanki z wydmuszek

W koszyczkach, które obywatele zanosili do kościoła, by poświęcić pokarmy nie brakowało oprócz wspomnianego wcześniej cukrowego baranka również pisanek przygotowanych przez dzieci. Tradycja ta podtrzymywana była w domach, ale też szkołach. Zazwyczaj powstawały one na bazie wydmuszek, czyli skorupek jajek, których zawartość została wydmuchana przez małą dziurkę. Techniki zdobienia były różne. Innym sposobem na pisanki były barwione w wodzie z dodatkiem cebuli całe jajka.

Wielkanoc w PRL. Pisanki powstawały z wydmuszek. Były też barwione w wodzie z łupinami cebuli a następnie wydrapywano na nich wzory. / NAC

Wielkanoc w PRL. Gomułka "przyłapany" przy świątecznym stole

Podczas "Świąt Wiosennych" nie brakowało rodzinnych spotkań. Polacy raczyli się tym, co zdobyli i życzyli sobie często "Wesołych Świąt" oraz "Wesołego Jajka". W drugi dzień tradycją było oblewanie się wodą. "Lany Poniedziałek" albo "Śmigus Dyngus" w wielu miejscach Polski przeradzał się w prawdziwą bitwę na wiadra. Na nikim nie pozostawała przysłowiowa "sucha nitka".

Choć święta po katolicku były zakazane. W Polskich Kronikach Filmowych co roku pokazywano, jak wyglądają przygotowania do świąt. W jednym z wydań można było zobaczyć nawet I sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Władysława Gomułkę, który zasiadał do wielkanocnego stołu.