Polacy nienawidzili tego głosu. Wśród nich był Marek Hłasko

Marek Hłasko pisał o nim w książce "Pięknych, dwudziestoletnich". Poświęcił kilka linijek szarej eminencji czasów PRL, którym był Stefan Martyka, a także prowadzonej przez niego audycji.

Reklama

Niejaki Stefan Martyka, aktorzyna trzeciorzędny, który prowadził w Polskim Radiu audycję pod tytułem “Fala 49”. Bydlę to włączało się przeważnie w czasie muzyki tanecznej, mówiąc: “Tu Fala 49, tu Fala 49. Włączamy się”. Po czym zaczynał opluwanie krajów imperialistycznych; przeważnie jednak wsadzał szpilki w pupę Amerykanom, mówiąc o ich kretynizmie, bestialstwie, idiotyzmie i tego rodzaju rzeczach – następnie kończył swą tyradę słowami: “Wyłączamy się” - czytamy w powieści Marka Hłasko.

Reklama

Najbardziej znienawidzony głos czasów PRL. Kim był Stefan Martyka?

Stefan Martyka z wykształcenia rzeczywiście był aktorem. Znany był jednak bardziej nie ze sceny czy szklanego ekranu, ale swojej propagandowej działalności. Można śmiało stwierdzić, że był wierny komunistycznej władzy. Karierę w teatrze porzucił i zaczął prowadzić audycję “Fala 49”. To była ta audycja, której Polacy w czasach PRL po prostu nienawidzili.

Nie tylko dlatego, że miała charakter propagandowy, ale powodem była także jej nieregularność. Gdy się pojawiała, przerywała programy, zwłaszcza te, w których można było posłuchać muzyki. W audycji "Fala 49" podawano nudne, propagandowe informacje w wojskowy sposób.

Stefan Martyka irytował Polaków. Doszło do okrutnej zbrodni

Stefan Martyka nie cieszył się popularnością. Jego głos był najbardziej znienawidzony głosem czasów PRL. I choć irytował, chyba nikt nie spodziewał się, że dojdzie do okrutnej zbrodni. Do zamachu na życie Stefana Martyki doszło 9 września 1951 roku.

Aktu zbrodni dokonali czterej członkowie podziemnej organizacji “Kraj”:

  • Ryszard Cieślak
  • Lech Śliwiński
  • Tadeusz Kowalczuk
  • Bogusław Pietrkiewicz.

Sprawcy poznali adres Stefana Martyki około 6 rano. Dwie godziny później wtargnęli do mieszkania aktora oraz jego żony, którą była Zofia Lindorfówna. Wpuściła ich gosposia, która była przekonana, że to pracownicy UB. Jak dokonano zbrodni na Martyce? Sami zabójcy dokładnie opisali przebieg zbrodni. Żonę Martyki i gosposię - panią Kazię pobili a Stefana Martykę postrzelili w głowę. Zmarł w szpitalu. Zanim oddano do niego strzał, został uderzony rękojeścią pistoletu.

Władze PRL postanowiły wykorzystać śmierć Stefana Martyki do celów propagandowych. Pochowano go z honorami na warszawskich Powązkach. Zabójcy zostali skazani na karę śmierci i straceni.