Film "Żona dla Australijczyka" Stanisław Bareja powstał w 1963 roku. Produkcja była drugą, którą reżyser stworzył. Przypomnijmy, że Bareja debiutował filmem "Mąż swojej żony".
"Żona dla Australijczyka". O czym jest ten film?
Film "Żona dla Australijczyka" to komedia Stanisława Barei, która powstała w 1963 roku. Opowiada historię Roberta. To farmer polskiego pochodzenia z Australii. Przyjeżdża do Polski na trzy dni, aby znaleźć sobie żonę, a przy okazji odwiedzić kuzyna, kapitana Klementa.
Nie zastaje go, ale zatrzymuje się w jego willi. Z pomocą redaktora Michała Żelazkiewicza, który wcześniej wręczył mu do niej klucze, trafia na koncert zespołu Mazowsze i spostrzega Hankę Rębowską, jedną z tancerek. Od razu zakochuje się w niej i różnymi sposobami nakłania ją do małżeństwa i wyjazdu z Polski.
"Żona dla Australijczyka". Kto zagrał?
W głównych rolach w "Żonie dla Australijczyka" można podziwiać Elżbietę Czyżewską oraz Wiesława Gołasa. W pomocnego dziennikarza wcielił się z kolei Edward Dziewoński. W filmie występują również Lech Ordon, Mieczysław Czechowicz, Wiesław Michnikowski i Jan Kobuszewski.
Historia farmera, który szuka żony. Ten film kręcono na statku Batory
Film "Żona dla Australijczyka" kręcony był głównie w Gdańsku. To tam rozgrywa się większość scen tej komedii Stanisława Barei. Tam też zawijał do portu słynny statek Batory. Rejsy nim były marzeniem wielu Polaków. To właśnie na pokładzie statku "Batory" kolejny raz spotyka się filmowa para.
Film "Żona dla Australijczyka". Wpadka rodem ze Stanisława Barei
Gdy ekipa filmowa realizowała zdjęcia na statku Batory, obecna tam była również żona Stanisława Barei. Reżyser znany był z tego, że w swoich filmach "przemycał" samego siebie w drobnej roli lub kogoś ze swojej rodziny. Tym razem jedną z pasażerek zagrała właśnie Hanna Kotkowska-Bareja. Rejs reżysera znanego z poczucia humoru oraz jego żony nie mógł obyć się bez sytuacji rodem z filmów Barei. Doszło do niezłej wpadki.
Ze wspomnień córki reżysera wynika, że jej mama skorzystała z możliwości towarzyszenia ojcu podczas rejsu na "Batorym" przez Helsinki i Leningrad. Bilet kupiła samodzielnie i oczywiście za własne pieniądze, a nie komunikując tego organizatorom wyjazdu filmowców, poniosła nieprzewidzianą konsekwencję zatrzymania własnego nazwiska - Kotkowska - wspomina Katarzyna Bareja.
Hanna Kotkowska została zakwaterowana na statku w kajucie z nieznajomą współpasażerką a reżysera "zakwaterowano" z obcym mężczyzną. Ta pomyłka szybko wyszła na jaw. Nie było jej jednak łatwo odkręcić. Wolnych kajut na nieszczęście brakowało.
A Bogu ducha winni (i nieznający się nawzajem) współlokatorzy małżonków nie powinni być przecież zmuszani do zamieszkania razem - wspominała córka Barei. Sytuacja w końcu dała się rozwiązać. Barejowie kontynuowali dalszy rejs wraz z bohaterami swojego filmu.