Wojciech Malajkat jest aktorem teatralnym i filmowym. Można go było oglądać m.in. w takich produkcjach jak "Listy do M.", "Ogniem i mieczem" czy serialu "Czterdziestolatek. Dwadzieścia lat później". Częściej jednak można go zobaczyć na teatralnych deskach.

Wojciech Malajkat nie kłania się publiczności. Podał powód

Obecnie Wojciech Malajkat związany jest m.in. z Teatrem Współczesnym w Warszawie oraz Och Teatrem. W najnowszej rozmowie z Plejadą wyznał, dlaczego po spektaklach, w których gra, nie kłania się publiczności, tylko stoi wyprostowany i delikatnie się uśmiecha.

Reklama

Od wielu już lat nie zginam się wtedy, gdy publiczność bije brawo i dziękuje aktorom i aktorom za spektakl - wyjaśnia Wojciech Malajkat. Przyznaje, że zainspirował go do takiego zachowania Luciano Pavarotti.

Oglądałem wspaniałe koncerty z jego udziałem. Gdy się kończyły, ludzie nagradzali go oklaskami, a on nie kłaniał się, tylko wychodził na środek z wielką chustką, promiennie się uśmiechał i szeroko otwierał ramiona. Nie chciałem robić tego samego, bo uznałem, że ten konkretny gest zarezerwowany jest dla Pavarottiego, ale dało mi to do myślenia - tłumaczy aktor w rozmowie z Plejadą.

Jak tłumaczy swoje zachowanie? Wojciech Malajkat mówi, że podczas każdego spektaklu ponosi emocjonalne, fizyczne i psychiczne koszty.

Wojciech Malajkat ukłony po spektaklu porównuje do jałmużny

Reklama

Widzowie zresztą też. Na tym polega teatr. Naprawdę ciężko pracuję na scenie. Tak więc po wszystkim, jeśli słyszę oklaski i czuję, że dałem radę, staję przed widownią i się uśmiecham. No, chyba że nie mam do tego powodów, to uśmiech nie pojawia się na mojej twarzy - tłumaczy.

Natomiast od wielu lat nie kłaniam się, bo kojarzy mi się to z proszeniem o jałmużnę. Poza tym, jeśli bym się kłaniał, nie widziałbym przez cały czas radości wypisanej na twarzach publiczności - dodaje.

Dodał, że jego argumenty przekonały m.in. Andrzeja Seweryna, który gdy grał razem z nim w "Deprawatorze" w Teatrze Polskim, również się nie kłaniał.

Podobnie zresztą jak mój przyjaciel Grzegorz Turnau. On też przejął ode mnie ten zwyczaj. Z tego, co wiem, nikt na to nie narzeka, nikomu to nie przeszkadza. Zdaję sobie sprawę z tego, że ludzie przyzwyczajeni są do pewnej tradycji – to znaczy, że najpierw aktorzy grają, a potem nisko się kłaniają. Ale mamy XXI w. Może warto to zmienić? Nie zamierzam jednak robić żadnej rewolucji w tej sprawie. Jedynie rzucam niewielką propozycję - dodaje Malajkat.